Elokon Polska (zajmująca się bezpieczeństwem pracy polska gałąź niemieckiej firmy zajmującej się logistyką) ma w ofercie system lokalizujący aparaty radiowe z dokładnością do centymetrów. Wymaga to ustawienia kilku anten (minimum 3, co wynika z matematyki, ale im więcej, tym lepiej, tzn. dokładniej) i precyzyjnego określenia ich wzajemnej lokalizacji, a także trochę wolnego miejsca (aparacik musi być „widziany” przez anteny). W zamian otrzymujemy możliwość śledzenia położenia aparatów i reagowania na ich zbliżanie się do wybranych punktów lub do innych aparatów. Można określać strefy bezpieczeństwa (żółta — ostrzegawcza i czerwona — zagrożenia), naruszenie których sygnalizowane jest dźwiękiem przez sam aparat, powoduje zatrzymanie awaryjne albo cokolwiek innego. Konfigurowalność pełna, granicą jest tylko wyobraźnia.

System znakomicie sprawdzi się, gdy chcemy kontrolować ruch wózków widłowych. Może zapobiec kolizji dwóch wózków, może wymusić (jeśli układ sterowania wózka na to pozwala) ograniczenie prędkości w wybranym obszarze. Jest niemal doskonałym (byłby doskonały, gdyby nie cena) zamiennikiem pętli indukcyjnych — nie da się go oszukać stawiając w miejsce wózka wiadro wypełnione złomem. Aparat można do wózka przymocować w sposób zniechęcający do jego odłączania, prądu też nie braknie, a urządzenie wielkości flaszki na pewno nie będzie nikomu przeszkadzać. Jedyna praktycznie wada to brak — jak na razie — danych dotyczących niezawodności. Jeśli nie da się zapewnić PL d (SIL 2) lub co najmniej PL c (SIL 1), trudno takie rozwiązanie traktować poważnie w sensie wymagań dyrektywy maszynowej.

Jeszcze gorzej, gdy próbuje się śledzić ruch osób. Po pierwsze gabaryty: wszystko, co jest większe od karty kredytowej, przeszkadza. Do aparatu producent dodaje uchwyt do mocowania na pasku, ale noszenie na biodrze 10 dag przez 8 godzin nie wszystkim musi się podobać. A skoro tak, znacząco wzrasta prawdopodobieństwo pozostawienia aparatu w szafce (niezerowe nawet dla zawieszonego na szyi medalika, bo przecież można zapomnieć). Jakimś wyjściem z sytuacji jest odwrócenie logiki: obecność aparatu w jakiejś strefie byłaby wymagana, by uruchomić maszynę w tej strefie lub innej. To wymaga jednak głębszego zastanowienia, by nie przeoczyć możliwości obejścia zabezpieczeń.

Czy warto? Na pewno są sytuacje, kiedy lepszy rydz niż nic. Na pewno też znajdą się użytkownicy, którzy raczej zacisną zęby w uśmiechu niż przyznają się do chybionego wydatku. Modelowe zastosowanie, sugerowane przez producenta — aparaty są montowane na wózkach oraz noszone przez pracowników, dzięki czemu zbliżenie do nadjeżdżającego wózka skutkuje sygnałem ostrzegawczym emitowanym z aparatu niesionego przez pracownika — ma raczej więcej wad niż zalet. Oprócz wszystkich wymienionych wyżej trzeba dodać mniejszą ostrożność pracowników, „bo przecież jest system ostrzegawczy”.

https://www.elokon.com/pl/eloshield-system-detekcji-osob-wozkow-widlowych-oraz-niebezpiecznych-stref.html

Możemy wysyłać powiadomienia o nowych publikacjach na podany adres email.

Bez obaw! Nikomu nie udostępnimy podanego adresu. Dodatkowe informacje na stronie ocena-ryzyka.pl/dyskrecja/

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

9  +  1  =