Inflacja bije rekordy, zadłużenie rośnie, gospodarka stoi nad skrajem przepaści — a UE tworzy kolejne przepisy, które mają być wielkim krokiem naprzód. Dokąd zaprowadzi nas rok 2023?

Na stronie Unii Europejskiej opublikowano entuzjastyczną zapowiedź nadchodzącego rozporządzenia. Szkoda, że nie sposób znaleźć aktualnej wersji projektu, uzgodnionej podobno w grudniu 2022. Bardzo okrężną drogą udało mi się znaleźć wersję sprzed pół roku;[1]zob. ocenaryzyka.pl/2022/jednak-maszyny zwykle przytaczana jest wersja pierwotna, z kwietnia 2021 — i nikomu to nie przeszkadza, choć od tego czasu dokonano bardzo głębokich zmian. Jakby nie miały znaczenia rzeczywiste zapisy i rzeczywiste skutki tworzonego rozporządzenia ws. maszyn, a jedynie propaganda.

W rozmowach o obecnych i nadchodzących przepisach widać przepaść pomiędzy teorią i praktyką, między tworzącymi przepisy i ich adresatami. Przedsiębiorcy używają maszyn, by coś wytworzyć i na tym zarobić. Bez drugiego elementu pierwszy nie istnieje albo za moment przestanie istnieć (chyba, że ma się inne źródło finansowania deficytu). Przepisy ograniczające możliwości tworzenia są dodatkowym kosztem, który należy wziąć pod uwagę. Poza tym przepisy nie są ciekawe.

Zupełnie inne spojrzenie mają biurokraci.[2]pracowałem w administracji, to wiem Tam przepis jest bytem najwyższym i samouzasadniającym się. Jeżeli przepis mówi, że nie wolno, to nie wolno. Kropka. Jak uniknąć przemocy domowej? Trzeba wprowadzić przepis zakazujący przemocy. Jak zapewnić bezpieczeństwo? Wprowadzając zasadnicze wymagania bezpieczeństwa dla maszyn. Prosta, biało-czarna wizja świata. Aż dziw, że do tej pory nie ma dyrektywy, która wszystkim nakazuje być zdrowymi, bogatymi i szczęśliwymi.[3]Ale może zostanie wprowadzony zakaz chorowania, biedy i cierpienia? Przy odpowiednio wysokich karach wszyscy przecież chodziliby po ulicach z „bananami” na ustach.

Zostałem zapytany, po co oceniam maszyny pod kątem zasadniczych wymagań bezpieczeństwa (dyrektywa 2006/42/WE ws. maszyn), skoro przecież te maszyny mają znak CE i deklarację zgodności WE, czyli oświadczenie producenta, że te właśnie wymagania spełniają. Zdumienie wywołała informacja, że zdecydowana większość audytowanych przeze mnie dotychczas maszyn z oznakowaniem CE nie spełniała tego, co deklaruje producent. Znajomość dyrektywy maszynowej często ogranicza się do wiedzy, że trzeba nadać znak CE i podpisać deklarację, bo bez tego sprzedaż maszyny jest nielegalna. Jeżeli maszyna się sprzedaje, dlaczego producent miałby się tym interesować głębiej?

Ostatecznie poszkodowanym jest głównie nabywca — użytkownik maszyny. Jeśli maszyna spowoduje wypadek, w najlepszym razie nastąpi zatrzymanie produkcji na kilka dni. W wersji poszerzonej[4]zależnie od PIP, prokuratora i sędziego użytkownik odpowie też karnie za zaniedbanie producenta, tzn. wadliwe zabezpieczenia maszyny pomimo deklarowanego bezpieczeństwa. Ku bezgranicznemu zdziwieniu teoretyków.

Image by Stefan Keller from Pixabay

Możemy wysyłać powiadomienia o nowych publikacjach na podany adres email.

Bez obaw! Nikomu nie udostępnimy podanego adresu. Dodatkowe informacje na stronie ocena-ryzyka.pl/dyskrecja/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  −  5  =  5